Praca znajdowała mnie. Teraz ja poszukam jej… Dam radę! -MACIEK

Muszę to przyznać: mam problem z obowiązkowością. Minął ponad miesiąc od mojego ostatniego wpisu. Będę miał okazję nad tym popracować, już chyba nie przy pisaniu bloga. Właśnie kończy się staż. Nie wiem jeszcze czy istnieje możliwość jego przedłużenia. Zobaczymy. Wiem jedno. Zbliża się czas, kiedy będę musiał pomyśleć o zmianie pracy. Głównie chodzi o kwestie finansowe. Do tej pory kasa, którą zarabiałem była wystarczająca. Zabezpieczała mnie całkowicie. Dodatkowo projekt dawał mi inne możliwości: szkolenie na elektryka, psycholog, porady prawne, wyjazdy do kina, teatru, koncert. Były to rzeczy przydatne dla mojego rozwoju zawodowego, intelektualnego również, dla mojej terapii. Rzeczy, które dostarczały mi także rozrywki. Staż się kończy, ale ja zamierzam kontynuować zdobywanie mojej „ziemi obiecanej”. Napisałem, że będę miał okazję popracować nad swoją obowiązkowością. Przede mną coraz większe wyzwania. Zapisałem się do szkoły. Na razie jest to roczny kurs organizowany przez Wyższą Szkołę Teologiczno-Społeczną w Warszawie. Kierunek Poradnictwo i Terapia Osób Uzależnionych, czyli coś o czym co nieco wiem z autopsji… Kurs niestety jest płatny, comiesięczne wyjazdy do Warszawy też mnie będą kosztowały. Stąd moja decyzja o szukaniu roboty, w której zarobię więcej. Jest to dla mnie duże wyzwanie. Zawsze miałem problemy z szukaniem czy zmianą pracy. Jestem trzeźwy ponad 3 lata. Do tej pory byłem na zamkniętej terapii, potem byłem związany ze Spółdzielnią Socjalną Arte i stażem FRES’u. Można powiedzieć, że praca znajdowała mnie. Teraz ja poszukam jej… Dam radę!

Dwa tygodnie temu byłem na zjeździe absolwentów ośrodka w Łękinii. Na zdjęciu możecie zobaczyć mnie oraz Pawła. Leczył się razem ze mną. Teraz mieszkamy na jednym hostelu. Słowem usługiwali nam pastorzy Zbigniew Urbaniak oraz Roni Brown z Teen Challenge (jeśli dobrze pamiętam nazwisko), mnóstwo wspaniałych muzyków, zmierzając do coraz bardziej przyziemnych spraw – catering też był w porządku. Jak zwykle było super. Jak zwykle, bo byłem tam już czwarty raz. W 2015 roku jeszcze na leczeniu. Wtedy właśnie ochrzciłem się, oddałem życie Panu Jezusowi i… moje życie nabrało sensu. Bez kitu! Niech to wystarczy za świadectwo: cztery lata temu byłem zerem, czułem się jeszcze gorzej, miałem takie życie, że chciałem je zakończyć. Na szczęście trafiłem do ośrodka. Tam dotknął mnie Bóg, mój los zaczął się odmieniać. Niemały udział mieli w tym terapeuci. Najpierw Grażyna Borys (W-wa), potem Mirek Olszewski (Łękinia) oraz Jarek i Dorota Pileccy (Bielawa), ostatnio Sławka i Ala, które przyjeżdżają pracować ze stażystami. Dziękuję Bogu, że postawił na mojej drodze ludzi, którym zależy na czymś więcej, niż tylko na sobie.
Wyjeżdżam niedługo na krótki urlopik do Warszawy. Zobaczę się z siostrą, z przyjaciółmi. Bardzo się z tego powodu cieszę. O pracy nie będę wam pisał. O tym co w naszej społeczności dowiecie się Facebook’a. Bielawska Społeczność Chrześcijańska.
 Zapraszam. O czymś jednak wspomnę. Będziemy organizować koncert Mate.O. Jest czego posłuchać. Mam na myśli nie tylko warstwę muzyczną.
Pozdrawiam wszystkich, którzy to czytają. Niech Wam Pan Bóg błogosławi.
MACIEK.