Moja młodość… – Krystyna

Z dzieciństwa pamiętam, że nie zaznałam ciepła domu rodzinnego. Moja młodość to pasmo porażek. Jedyne co mi się do tej pory udało w życiu, to wspaniałe, kochające dzieci oraz wnuki.

Na pewnym etapie mojego życia znalazły się osoby, które wyciągnęły do mnie pomocną dłoń. W Jaskółkach znalazłam się z powodów zdrowotnych i mieszkaniowych. Tu otrzymałam pomoc i poznałam grono życzliwych ludzi.

Gdybym wygrała milion kupiłabym mieszkanie… (z niedowierzaniem) i dalej już nic. Największym moim marzeniem jest  dojść do zdrowia, stanąć na własnych nogach i zamieszkać we własnych czterech ścianach. Jednak nie do końca wierzę, że mogłoby mnie spotkać aż takie szczęście. Nie ma dnia, abym nie myślała o własnych czterech kątach.

Na dzień dzisiejszy staram się zaakceptować moją chorobę, jednak każdego dnia pokonuję bariery i ograniczenia i nie poddaję się. Najwięcej trudności sprawiają mi czynności dnia codziennego oraz  pisanie. Często chciałabym przelać moje myśli na papier i stworzyć coś w rodzaju pamiętnika, jednak moja niepełnosprawność mnie w tym mocno ogranicza.

Kiedy moja sytuacja życiowa się ustabilizuje chciałabym znaleźć jakąś bliską osobę, z którą mogłabym się spotykać, wyjść na spacer, porozmawiać  i spędzać wspólnie czas.

Krystyna