Zrobiłem coś do końca, „dopiąłem”, a mam z tym czasem problem – MACIEJ.

Dobrze, że dzisiaj sobota i spotkanie ze Sławką (naszym stażowym psychologiem). Nie chce mi się iść, ale wiem, że to może mi pomóc. Idę więc… Miałem trochę ciężki tydzień, mimo że to tak zwany długi weekend. Jest wiosna, na rejonie nie ma śniegu, a pracy jednak w brud! Czy ja zawsze muszę narzekać. Sobota, niedziela – to jest czas na odpoczynek, a w tygodniu trzeba pracować.

Wczoraj zrobiłem sobie spacer po Bielawie. Zrezygnowałem z autobusu, roweru, czy deskorolki i postanowiłem trochę bliżej przyjrzeć się mojemu (!) miastu, budynkom. Są ładne i brzydkie miejsca. Ale zieleń sprawia, że czasami jest wręcz pięknie. Szkoda, że podczas tego spaceru musiałem przemyśleć nieprzyjemną sprawę. Kilku nowych chłopaków z hostel (dla osób uzależnionych) miało wpadkę z piwem. Będą konsekwencje…

Ok, jadę na spotkanie. dokończę później.

…później, czyli w niedzielę. Jest już po nabożeństwie, obiedzie, spacerze w góry i grillu. Sporo zrobiłem, dobrze się bawiłem. Nabrałem sił. Najwięcej chyba po spacerze. Od dawna zamierzałem wejść na Koci Grzbiet. Właściwie chodziło mi to po głowie od prawie dwóch lat. 651 m., czyli niewielka górka, ale ja nie mogłem się do tego zebrać. Udało się. Zrobiłem coś do końca, „dopiąłem”, a mam z tym czasem problem. Muszę podopinać teraz większe rzeczy.

Maciek